czwartek, 2 lutego 2017

Baju, Baju


Dziewczynka z kamieniami - część 2(odnowiona)


https://wizjalokalna.wordpress.com



   Nadeszła pora, kiedy dziewczynka musiała opuścić rodzinny dom i wędrować już samodzielnie, aby móc uczyć się dalej. Jej rodzice byli biedni i nie mogli odpowiednio wyposażyć ukochanej córki na drogę.
Ściskając ją przed podróżą, powiedzieli:
Prosimy -  nie przejmuj się tym, że inni dostali dużo rzeczy i o nic nie martw. 
My dajemy ci w posagu wiele dobrych i pięknych myśli. Dobre myśli sprawią, że wszystko zrobisz dobrze, a piękne.... spowodują, iż efekty z twej pracy będą się innym podobały. 

A przecież....myśli mieszczą się w głowie, więc zawsze są z tobą, nawet w czasie snu. Wówczas cicho czuwają i odpoczywając układają się we właściwych miejscach, gotowe do użycia natychmiast, gdy są potrzebne.  W dodatku.... myśli są lotne, nawet te ważne -  nic nie ważą, więc lekko będziesz biegła ścieżką swego życia, bo bez bagażu. 

A jakie były te myśli wybierane starannie, z miłością matczyną, dla dziewczynki? Oto niektóre.

Nie szata zdobi człowieka, a cnota.
Pieniądze szczęścia nie dają, częściej  dają nieszczęścia
Pozory często mylą.
Kłamstwo ma krótkie nogi.
Ucz się dziecko ucz, bo nauka to potęgi klucz. 
Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie dokona.
Twój pierwszy narzeczony - to zeszyt, ołówek i książka.
Śpiesz się powoli.
Lepiej dawać, niż brać.
Jak masz mówić o kimś źle - nie mów wcale.
Z jakim przestajesz, takim się stajesz.    I...dużo, dużo innych, przeróżnych myśli.

A mama, która najbardziej na świecie kochała dziewczynkę, nachyliła się do jej ucha i szepnęła: 
pamiętaj kochanie, aby zawsze używać czarodziejskiej różdżki, zanim wpuścisz do swej młodej główki cudze myśli. Taka niewidzialna różdżka jest w każdej głowie i  bardzo proszę, abyś dokładnie  sprawdzała cudze myśli - czy są dobre i piękne, czy może złe i brzydkie. To cię ochroni przed niepotrzebnymi kłopotami. Ludziom często różne, nieraz niebezpieczne,  myśli przychodzą do głowy. 
 I słuchaj wiatru, bo wiatr jest mądry - głośno rzekła. On wieje z różną siłą, zmienia kierunki, ale przeważnie wykonuje odgórnie zaplanowane zadania. Ja będę z nim rozmawiać i prosić go, aby nawiewał w pobliże twego siedliska  myśli - te najlepsze i najpiękniejsze - z całego świata. 

Dziewczynka, powiewając na pożegnanie. leszczynową gałązką z dawnego dworskiego ogrodu, pobiegła w podskokach ku nieznanym miejscom, przygodom i wyzwaniom. Nie bała się niczego, ponieważ wśród jej myśli wędrował z nią bezpieczny rodzinny dom i odczucie miłości matczynej, odważnej i pełnej tzw, mądrości życiowej.
Spełniały się przepowiednie rodziców -  odnośnie myśli, a zapamiętane wskazówki od mamy, zapewniły jej sympatię, życzliwość i akceptację w każdym nowym otoczeniu. Nigdy nie czuła się gorsza z powodu niedostatku rzeczy luksusowych wśród rówieśniczek. Przeciwnie - ciągle zauważała, że właśnie posiadaczki nadmiaru dóbr, a przede wszystkim ich matki, wyjątkowo skwapliwie zabiegają o możliwość obcowania z nią - przy nauce i w czasie wolnym. Nawet nazywały ją przybraną córeczką, czego słuchała z zażenowaniem, bo przecież matka jest tylko jedna - dwie kobiety nie mogą urodzić tego samego dziecka.
 Zawsze widziała i czuła matczyną miłość, wyrażaną z troską w oczach o jej przyszły, nieznany nikomu los. I chociaż złościły reprymendy, wygłaszane w domu podczas młodzieńczych wybryków, to czuła bezpieczeństwo - mama czuwała i nieraz ostro  reagowała - na zapas ostrzegając, ale nigdy nie strasząc.
 Zadziwiała ją nieustanna dziewczęca rywalizacja wokół niej, sprawiając niekiedy kłopot. Męska młodzież również zabiegała o jej względy, pomimo utrudnień w kontaktach - w szkole uczyła się w żeńskiej klasie. Często zawierała przyjaźnie słuchając zwierzeń, a pomimo swego u przekonania o braku urody,  trafiali się też koledzy - zalotnicy. 

I tak tygodnie, miesiące, lata - biegły jak koniki polne, wypełnione ciekawością świata i poznawaniem  innych istot ludzkich. Brakowało ciągle czasu na sprawdzanie jakości cudzych myśli, zgodnie z prośbą matki. Różdżka działała zbyt powolnie, więc  dorastająca dziewczynka uszyła zgrabny worek z tkaniny, używanej na "czapki niewidki", zarzuciła go na plecy i tam odkładała podejrzane myśli, odwlekając ich przegląd na później. Nie zamierzała zbagatelizować przestrogi z rodzinnego domu, ale... każda chwila życia niosła tyle niezwykłych zdarzeń, że chęć współuczestnictwa wygrywała zwykle z rozsądkiem.

A czas płynął - jak to czas. Najpierw dziewczynka-kobieta zauważyła zmęczenie,  nawet podczas spacerów. Później zaczęły się drobne potknięcia, i pojawił się ból  kolan przy wstawaniu. Wreszcie narastające zmęczenie i ból uniemożliwiły dalszą wędrówkę. Przygarbiona, zaniepokojona zatrzymała się, zdjęła worek z myślami, zamierzając wreszcie je sprawdzić i posegregować.
 Złościło ją, że  zaczęła się garbić. Zawsze chodziła patrząc prosto przed siebie, nie zerkając na boki. Przecież nie musiała wtulać głowy w ramiona, ani chować jej w piasek jak struś - ze strachu. Nie musiała też chodzić z  głową pochyloną do ziemi ze wstydu, lub  uniknąć ludzkich spojrzeń w jej oczy.
Oczy podobno są zwierciadłem duszy, a jej dusza nie unikała szczerości spojrzenia - to był posag rodzinny.
 Często słyszała w dzieciństwie słowa: "w tej rodzinie są ludzie szczerzy, aż do bólu". Nie za bardzo rozumiała co to znaczy, ale z tonu wypowiedzi wiedziała, że to zaleta, nie wada.
Natomiast sama nie widziała powodów, aby zaglądać w dusze innych, ponieważ w dziecięcych wspomnieniach zapisało się inne powiedzenie: 
"niektórzy to nawet  w buciorach potrafią wchodzić do cudzej duszy", a z melodii głosu słyszała komunikat, że jest to groźne i niewłaściwe.
 Dlatego niewiele wiedziała o zawartości dusz innych ludzi, bo wścibskość nie należała do zalet i nie była tolerowana w rodzinnym domu. Dziwiło ją natomiast, że tak wiele różnych osób obdarzało ją zwierzeniami z serca i duszy, pomimo braku zachęt z jej strony.
Gdy, posiłkując się wspominkami z dzieciństwa, zajrzała do niewidzialnego worka  zobaczyła tam pełno kamieni o różnej wielkości, we wszystkich możliwych odcieniach szarości. 
Zrozumiała jak wielki ciężar dźwigała - w dodatku  zupełnie niepotrzebnie.  Przecież jedynie bardzo złe myśli mogły zamienić się w tak ciężkie  kamienie. Były paskudne, chropowate - być może od zawartej w myślach zawiści, tak niszcząco działającej na ludzkie umysły i ciała. 
Ale...... między nimi opalizował kolorami tęczy dziwny kamień - balonik, gdyż zmieniał swe kształty uciekając przed naciskiem otaczających go "mieszkańców" worka. Musiał być silny i nie za mocno nadmuchany, skoro przetrwał bez pęknięcia i nie wypuścił powietrza z siebie. 
Wiadomo przecież, że powietrze nie pozwala balonów utopić, a mogą również (przy silnym wietrze, lub z woli właściciela) ulecieć ku niebu - na wolność.
Dlatego dziewczynka, bez zastanowienia, zamknęła oczy (aby nie widzieć brzydactw), zanurkowała głową w worek z całą zawartością i nakazała swej różdżce natychmiast wpuścić ten jedyny, przedziwnie cudny, kamyk do swej głowy.
Różdżka, wynudzona lenistwem z powodu długotrwałego bezrobocia, natychmiast wykonała zamiar dziewczynki i nowa myśl zaświtała w jej głowie, z nadzieją na akceptację i stałe zasiedlenie.
 Zapewne ciekawi was jej treść, podobnie jak z ciekawością i tremą drżały, przed jej poznaniem,  inne myśli - długoletnie mieszkanki siedliska w jej w głowie.
A może przybywa do nas ta najważniejsza myśl i będziemy musiały jej służyć? 
Niepotrzebnie się bały. Przecież nikt do końca nie wie, jaka myśl zaważy na losie człowieka i tylko wspólnota dobrych, lub złych myśli - historie plecie w świecie.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - powiedziała myśl, z ukłonem powitalnym, muskając z wdziękiem tęczową sukienkę, którą nieco pogniotły kamienie w worku.
Tak jest przeważnie - dodała przybyszka skromnie - Bo przecież każda reguła ma swe wyjątki -  i dygnęła dziewczęco,  kierując swe ręce do koleżanek.
Nie jesteś zarozumiała, ani przemądrzała - zakrzyknęły wszystkie myśli chórem - podaj nam swe ręce.
Tak, ale długo siedziałam w worku wśród kamieni i...
Przyjazne myśli nie pozwoliły świeżynce dokończyć zdania. Chwyciły za myślowe rączki i porwały do skocznego tańca w kręgu. Wszystkie myśli zatańczyły razem w głowie, zgodnie i radośnie.
Dziewczynka stała obok sterty kamieni, zastanawiając się co teraz zrobić.  Najpierw przyszło jej do głowy, że może wykopać dół i wrzucić tam kamienie. Ale to przecież ludzkie myśli były, zanim tak skamieniały. Ten pomysł jej się nie podobał.
Przywołała więc z pamięci wszystkie swoje dobre myśli i po długiej z nimi naradzie, postanowiła kamienie wykorzystać  do naprawy polnej drogi. 
Te zbyt duże ustawiła odpowiednio na poboczach - jako kamienne siedziska. Całą resztę ułożyła tak, aby powstała wygodna dróżka tam, gdzie teren był nierówny i  tworzyły się kałuże po deszczu. 
Teraz inni też będą mogli przechodzić tą prostą i wygodną drogą na skróty,  nie brudząc sobie butów błotem. - cieszyła się, udeptując kamienie.
Okazało się, że nawet z czegoś złego można zrobić coś dobrego. Wystarczy dobrze pomyśleć i zadziałać.
Dziewczynka poszła prosto przed siebie, bez obciążeń i odtąd, ze zdwojoną uwagą, sprawdzała wszystkie nieznane myśli, które usiłowały wtargnąć, bez zaproszenia, do jej własnej głowy.


                                                                                  Sopot - Bydgoszcz. 3 luty 2017 roku.

P.S. Bydgoszcz 14 sierpnia 2017 roku.
Publikacja tej części - po korekcie uchybień gramatycznych  -"obrosła" w nowe sformułowania i poszerzone wątki. To jakby II wydanie bajki.